Początek roku szkolnego wiąże się zawsze z dodatkowymi wydatkami na artykuły szkolne dla dzieci. Rząd PiS chwali się, że zapewnił rodzicom 300 zł na wyprawkę, jednak przy obecnym wzroście cen to 300 zł starcza na niewiele. Drożeje papier, a razem z nim zeszyty i książki, drożeją przybory szkolne, plastyczne i ubrania. Na problem zwrócili uwagę politycy Lewicy, prowadząc akcje "Witaj szkoło", podczas której rozdawali zeszyty dla najmłodszych uczniów.
"Rok szkolny się rozpoczął, wczoraj uczniowie i uczennice pierwszy dzień poszli do szkoły, ale rodzice cały czas robią zakupy, cały czas kompletują przybory szkolne, przygotowują wyprawkę, kupują plecaki, kupują długopisy, zeszyty, kredki. Ci, którzy są w szkole podstawowej, mają ten przywilej, że podręczniki są bezpłatne, ale już licealiści albo ci ze szkół podstawowych, którzy uczą się języków obcych, a przecież wszyscy chcemy, żeby nasza młodzież była wykształcona, znała języki obce, do tych języków obcych podręczniki muszą kupić" - zauważył poseł Tomasz Trela, Wiceprzewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy.
Polityk Lewicy zwrócił uwagę, że 300 zł na wyprawkę szkolną, którą chwali się PiS, jest niewystarczające, a sam Jarosław Kaczyński dawno nie był w sklepie i nie jest świadom, jak wszystko zdrożało. Przedstawiciele Lewicy, oprócz zwrócenia uwagi na rosnące ceny przyborów szkolnych, przygotowali kilkaset zeszytów, które rozdawali najmłodszym mieszkańcom, częstując przy tym lodami.
"To jest nasza coroczna akcja, żeby pokazać, że ta pomoc jest potrzebna, ale dzisiaj też z tego miejsca chcemy bardzo jednoznacznie zadeklarować, że dla Lewicy w pierwszej kolejności będzie ważne, aby dziecko było dobrze ubrane, dobrze wyposażone i chodziło do bezpiecznej szkoły. My nie będziemy wydawać pieniędzy na instytuty, my nie będziemy wydawać setek milionów złotych na dodatkowe fundacje, które tak naprawdę nie mają na celu zrobienia nic dobrego, tylko mają na celu propagandę sukcesu, tego para sukcesu PiS" - podkreślił poseł Trela.
Łódzki parlamentarzysta zwrócił uwagę na kolejny instytut, który chce powołać rząd PiS, a który ma zajmować się reparacjami dla Polski. Jak zauważył, celem tego instytutu nie jest troska o interes Polski, a stworzenie kolejnych dobrze płatnych posad dla działaczy partyjnych i ich rodzin. Zadeklarował przy tym, że jeśli Lewica będzie współrządziła, nie będzie wydawała pieniędzy na para instytuty, tylko przeznaczy je na pomoc dla tych, którzy tej pomocy potrzebują.
"Początek roku szkolnego to jest zawsze ważny moment i dla uczniów, i dla nauczycieli, i dla ministra Czarnka, jak sądzę. Bardzo bym chciała złożyć życzenia tym wszystkim osobom, żeby zrealizowały w tym roku szkolnym swoje plany, ale nie mogę takich życzeń złożyć, bo mam wrażenie, że te plany są nieco rozbieżne. Podczas gdy minister Czarnek chce krzewić cnoty niewieście, to uczniowie woleliby uczyć się o ekologii, albo mieć jakiś przedmiot o odróżnianiu fake newsów, o myśleniu krytycznym. Tak samo, jak minister Czarnek nie chciałby, żeby Robert Mazurek dopytywał go o jego żonę, tak nauczyciele mają problem, żeby uczyć swoich uczniów, z których część być może była poczęta drogą in vitro, o tym, że są wyprodukowani i nikt w związku z tym nie będzie ich kochał" - stwierdziła Elżbieta Żuraw, Wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy w województwie łódzkim.
Działaczka zaznaczyła, że minister Czarnek dał nauczycielom wątpliwy prezent w postaci zrównania i wynagrodzeń z najniższą krajową, podczas gdy powinni zarabiać godnie. Przedstawicielka Lewicy życzyła uczniom i nauczycielom, żeby w tym roku nie było konieczności przechodzenia na nauczanie zdalne, wyraziła też nadzieję, że brak gazu i węgla nie spowoduje, że szkoły nie będą ogrzewane, wzrost cen prądu nie doprowadzi do wyłączenia prądu w szkołach, a wzrost ceny paliwa nie utrudni uczniom dojazdu do szkoły.